INTERNET, NOWE TECHNOLOGIE, WEBDEVELOPMENT, BADANIE INTERNETU
|
22 LUTEGO 2010 / OPINIE / 7 KOMENTARZY GOOGLE PRZYSŁAŁO MI LIST, CZYLI O TYM CO OBECNIE PRZYNOSI LISTONOSZ |
|||||||||||||||||||
Przed nastaniem internetu tradycyjną pocztą (tą z listonoszami) otrzymywało się wiadomości i dobre, i złe. Pisała rodzina, czasem biblioteka przysłała ponaglenie, czasem przyszedł telegram że ktoś umarł, sporo było kartek wakacyjnych i imieninowych. Wraz z rozwojem technologii tradycyjną pocztę zastąpiły maile, rozmowy telefoniczne, smsy, e-kartki i wirtualne prezenty w serwisach społecznościowych. W miarę dobrze trzymają się jeszcze kartki świąteczne, ale tylko wśród starszego pokolenia. To dobrze, że ludzie korzystają na co dzień z technologii, bo dzięki temu są w lepszym kontakcie niż kiedyś. Ale ta tendencja powoduje, że tradycyjną pocztą zaczynają przychodzić same złe wiadomości.
Zacznę od tego, że w 2009 roku ze strony listonosza spotkały mnie tylko trzy miłe rzeczy: dostałem dwie widokówki od znajomych oraz list od Google, który był sporym zaskoczeniem i grudniowym wydarzeniem numer jeden, a wyglądał tak: ![]() Pozostała korespondencja to: - listy z banków (informacje o wzroście oprocentowania kredytu, nowe blankiety wpłat, zawiadomienie o naliczeniu kary za niedosłanie kopii polisy), - list z prokuratury (o zamknięciu postępowania z powodu niewykrycia sprawcy - pisałem o tym tutaj), - list z zakładu energetycznego (podwyżka cen energii), - list ze spółdzielni mieszkaniowej (podwyżka czynszu, dopłata do wody), - faktury za różne usługi, - smutne listy z ZUS-u. Same nieprzyjemne rzeczy. Teraz gdy dzwoni listonosz to wiadomo, że czeka nas coś złego. Ale nie jest z nami źle, bo innych nękają pisma z urzędów (wypowiedzenie umowy najmu, cofnięcie świadczeń), komorników (zajęcie wypłaty), uczelni (skreślenie z listy studentów), wojska (wezwanie do jednostki), policji (wezwanie na przesłuchanie lub uregulowanie mandatu), sądu (wezwanie do stawienia się na rozprawę lub do więzienia). Jak widać, listonoszowi zostało głównie roznoszenie złych wiadomości. Tymczasem w świecie telefonów komórkowych i internetu ludzie ucinają sobie pogawędki i ślą wirtualne życzenia. Nie powinno więc dziwić, że ludzie coraz bardziej zagłębiają się w wirtualnym świecie, uciekając od smutnej rzeczywistości. Internet daje nam możliwość czytania samych przyjemnych wiadomości, a jedyna nieprzyjemna korespondencja to spam, który łatwo wyeliminować. Sławomir Wilk
U mnie to jeszcze są prenumeraty oraz allegro i ebay. :-) Gdyby nie rachunki (obowiązkowe w wersji pisemnej) i e-commerce, poczta by dawno poszła z torbami.
Wpis mile mnie zaskoczył. Fajny, refleksyjny. Może trochę brakuje w nim krytyki owych internetowych form przekazu (krótko, niechlujnie, z błędami i niegramatycznie), ale przekaz jest optymistyczny, bo taki w zamierzeniu miał być. Podobało mi się.
Wszystko ma głęboką zależność - obstawiam, że co najmniej połowa ruchu poczty* jest generowana przez portale aukcyjne/sklepy internetowe *poczty/kurierów/inpost'u itp
A w ogóle to intrygujące jest co też Google miało do przekazania autorowi, że aż list mu wysłało w tradycyjnej formie. Może by tak autor uchylił, że się tak wyrażę, rompka tajemnicy?
To wygląda jak list, który sprawdza dane użytkownika usługi Adsense :) albo promocyjny kupon Adwords
Chciałem zauważyć, że w historii blogu najdłuższy czas oczekiwania na nowy wpis miał miejsce między 25.05.2009 a 18.06.2009 (24 dni) i zaraz potem (21 dni), od tamtej pory autor ani razu nie kazał czekać wiernym czytelnikom dłużej niż 18 dni. A tu od ostatniego wpisu mija już dzień 25. (słownie: dwudziesty piąty!), a nowego wpisu nie ma. Na takie milczenie autor mógł sobie pozwalać na początku kariery, ale nie teraz, gdy ma już pozycję dojrzałego blogera. Dojrzałość zobowiązuje.
Tradycyjny list wysłany za pośrednictwem poczty od Google! Piękna sprawa. Zaskakujące. Właściwie to za pośrednictwem poczty przychodzą mi tylko rachunki, reszta to mail i smsy.
Dodaj komentarz: |