|
Mikroblogging to publikowanie krótkich wiadomości tekstowych lub linków do multimediów. Odbiorcami tych informacji
są nasi znajomi oraz inne osoby obserwujące to co mamy do zakomunikowania. Moda na mikroblogging panuje od niedawna.
Na świecie słynny jest Twitter, wzmocniony przez mikrorelacje z zamieszek w Iranie. Jego polskim odpowiednikiem
jest Blip oraz od niedawna Śledzik. Ale Polakom ciężko jest przekonać się do profesjonalnych form mikroblogowania,
stąd mała popularność Blipa i Twittera w naszym kraju. Główną przyczyną nie jest słaby marketing istniejących
platform czy obawa społeczeństwa przed wdrożeniem się do nowego systemu komunikacji, lecz prosty fakt, że Polacy od lat
mikroblogują, korzystając z narzędzi jakie mają pod ręką: poczty elektronicznej, gadu-gadu i od niedawna Naszej Klasy.
Mikroblogują, choć o tym nie wiedzą i nie potrzebują wyspecjalizowanych platform do mikrobloggingu.
Mikroblogging wychodzi od strony ludzkich potrzeb dzielenia się z innymi swoimi spostrzeżeniami i informacjami co się dzieje z daną osobą.
U jednych przybiera formę słownego ekshibicjonizmu, u innych kanał dystrybucji ciekawostek znalezionych w sieci.
Mimo że sam nie korzystam z Blipa czy Twittera, moi znajomi wysyłają mi krótkie informacje od lat.
Gdy włączam Gadu-Gadu, co druga osoba na mojej liście kontaktów ma ustawiony status z informacją co się z tą osobą dzieje, z dowcipem lub linkiem
do ciekawej strony. Okolicznościowo pojawiają się pozdrowienia, składanie życzeń, komentowanie meczu. Ktoś kto wrócił właśnie z urlopu
pisze "I po urlopie, Paryż jest piękny". Ktoś, kogo boli głowa, pisze "To już drugi apap i nadal bez zmian". Jest osoba, która przypomina
o telewizyjnych transmisjach sportowych. Są osoby wstawiające do opisów krótkie wiersze lub powiedzenia. Są ogłoszenia typu sprzedam, kupię, zamienię.
Gdy zachodzi potrzeba zawężenia odbiorców, ludzie wysyłają do wyselekcjonowanej grupy maile lub komunikaty gg, a ostatnio coraz częściej wewnętrzne
wiadomości w serwisie Nasza Klasa.
Platformy takie jak Blip to oczywiście nie tylko możliwość wysyłania informacji do znajomych, ale i tworzenie mikrospołeczeństw, prowadzenie
masowych dyskusji i wspólne przeżywanie wydarzeń, które dzieją się za oknem. Cóż jednak z tego, skoro zdecydowana większość społeczeństwa
nie odczuwa potrzeby dzielenia się informacjami z milionami anonimowych internautów, wybierając bardziej partyzanckie, choć skuteczne w stu procentach
metody komunikacji z ludźmi których znają?
Blogerów, dziennikarzy, znanych ludzi i wszystkich którzy chcą nieść dobrą nowinę jest garstka, za mało aby przekształcić Blipa w coś więcej niż niszowy komunikator.
Przeciętny Kowalski, których jest w kraju 99%, nie potrzebuje tworzyć treści do ogółu i być obserwowanym. Jemu wystarczy, że sporadycznie
i spontanicznie poinformuje o czymś swoich znajomych przy pomocy narzędzi, które są skuteczne w 100%, czyli gadu-gadu lub e-mail. W chwili pojawienia się Naszej Klasy
także i tutaj Kowalski dostał możliwość informowania znajomych o tym co u niego słychać w postaci systemu publikacji zdjęć i dodawania komentarzy.
Znajomym obserwującym jego galerię nic nie umknie: ślub, remont mieszkania, impreza urodzinowa, pojawienie się dziecka, wczasy nad Bałtykiem - wszystko
udokumentowane, zdjęcie po zdjęciu. Kowalski nie potrzebuje Blipa aby tworzyć co kilka minut nowy wpis o tym co zaobserwował. Nie potrzebuje również czytać co kilka minut o tym, co się dzieje
u jego znajomych. Wystarczy mu poziom kontroli informacji, który posiada obecnie: obserwacja poczty, opisów gg i zdjęć w Naszej Klasie.
Ja również identyfikuję się z tym Kowalskim. Nie blipuję, bo nie mam potrzeby dzielenia się informacjami z przypadkowymi ludźmi. Mam za to silną potrzebę integracji ze znajomymi i bardzo sobie cenię
odbiór moich informacji z ich strony, a nie ze strony zewnętrznych obserwatorów, z którymi nie wiąże mnie kompletnie nic.
Jak przekonać do korzystania z Blipa osobę, która ma wszystkich swoich znajomych albo na gadu-gadu, albo na Naszej Klasie, albo pod mailem? "Umieszczę tam swój tekst i kto go przeczyta?" - zapyta taka osoba.
I faktycznie - czy przekaz trafi do jego znajomych? Nie, ci musieliby masowo zacząć korzystać z usług nowego serwisu. Proponuję więc by zaglądała na mój profil. "I co, mam tam zaglądać tylko po to, by patrzeć co masz do przekazania?" - zapyta ta sama osoba. "A nie możesz mi tego wysłać mailem lub ustawić w opisie gg?" - doda.
Z tego powodu efektem wyspecjalizowanego mikrobloggingu będzie zawsze mały szum generowany przez garstkę ludzi, wypływający na światło dzienne tylko dzięki przychylnym mediom,
które widzą w nim kolejne źródło informacji do cytowania. To źródło niestety wyschnie zanim zamieni się w silną rzekę.
Siłą zagranicznego Twittera jest tylko i wyłącznie efekt skali, wynikający z faktu, że w komunikacji bierze udział populacja całego świata, a ich wspólnym mianownikiem
jest znajomość języka angielskiego. Gdyby Twitter był produktem wyłącznie polskim, francuskim lub rosyjskim, byłby tak samo pomijany jak polski Blip.
Ale to właśnie niszowość jest moim zdaniem główną i jedyną zaletą polskich mikroblogów. Wyobraźmy sobie co by było, gdyby cały nasz naród rzucił się do Blipa
i komentował przykładowo wydarzenia polityczne. Kanał #polityka, na którym co kilka minut pojawia się kilka milionów wpisów, nie różniłby się niczym
od młodzieżowego czatu na onecie, gdzie kilkaset użytkowników robi taką zadymę na głównym kanale, że nie sposób cokolwiek przeczytać.
Z niszowego Blipa skupiającego garstkę tych, którzy mają coś do powiedzenia, można jeszcze wycisnąć coś konstruktywnego. Jest to głos
niszowy, pomijany, ale w sam raz dla zainteresowanych. Napompowanie go kolejnymi tysiącami wpisów na dobę od osób, które statystycznie niewiele mają do powiedzenia,
może spowodować tylko chaos i powielanie opinii, czego jedynym skutkiem będą nagłówki w mediach typu "Blip wrze po wypowiedzi premiera", "Społeczność Blipa solidaryzuje się
z rodzinami górników" albo "Blip: byłem tam i widziałem jak strzelali", które to media i tak pompatycznie piszą to już dzisiaj, ale powołując się na inne źródła.
Szukanie siły głosu ludu w takich serwisach jak Twitter i Blip to zabawa na dwa, trzy sezony, dopóki media się tym nie znudzą. Jest pewna nuta tragizmu w tym, że garstka ludzi
na Twitterze czy Blipie tworzy szum, który media uprzywilejowują, a o wiele większy szum produkowany przez większość ludzi innymi metodami jest niezauważany z powodu jego rozproszenia.
Zdecydowanie większe zamieszanie niż na mikroblogach tworzą dziś ludzie umieszczający komentarze pod artykułami, skupieni wokół wortali, Gadu-Gadu i Naszej Klasy. Społeczność serwisu wykop.pl
jest zwarta i gotowa do wypromowania ważnych ich zdaniem materiałów, które - choć z trudem - przebijają się do mediów. W samych mediach jest moda na słuchanie głosu internautów,
każda szanująca się gazeta lub telewizja ma elektroniczną czerwoną linię, przez którą internauci wysyłają ciekawe informacje. Dziś aby o czymś usłyszano nie jest potrzebny tłum, wystarczy jedna
osoba. Gdy jednak potrzebna jest współpraca tłumu, warto wspomnieć o hobbystach posiadających własne fora dyskusyjne. Skupiają one więcej użytkowników niż dedykowany kanał na Blipie czy Twitterze,
przykładem niech będzie forum canon-board.info dla posiadaczy aparatów cyfrowych marki Canon (29 tys. użytkowników), elektroda.pl dla fanów elektroniki (638 tys.) czy muratordom.pl
dla budujących i remontujących (103 tys.). Są to społeczności bardziej zwarte i gotowe do działań i dyskusji niż użytkownicy Blipa i Twittera razem wzięci. Gdybym szukał kontaktu z ludźmi
o takich zainteresowaniach, platformy mikroblogowe byłyby ostatnim miejscem gdzie zdecydowałbym się zajrzeć.
Pamiętajmy o milionach ludzi, którzy codziennie dokonują wymiany informacji z pomocą komunikatorów, poczty elektronicznej i serwisów społecznościowych. Ogrom informacji przekazywanych
tymi kanałami jest tak duży, że Blip i Twitter to przy nich zwykła ciekawostka i udziwniona próba nowej formy komunikacji, której społeczeństwa nie potrzebują.
Sławomir Wilk
Komentarze:
nie popieram tych twitterów, blipów - to nie tylko nie przydatne, ale oduczające ludzi normalnej rozmowy i przystosowania do życia w żywym społeczeństwie gdzie używa się zdań dłuższych niż kilkanaście znaków. porażka Tak zgadzam się z frędzelem. Ale takie czasy nastały, że bardzo popularne są portale społecznościowe i mikroblogowanie. Tak, zgadazm się mikroblogi są bardzo niszowe, ale to jest właśnie w nich fajne http://wakacje-czasopismo.pl
Dodaj komentarz:
|
|
|
|