INTERNET, NOWE TECHNOLOGIE, WEBDEVELOPMENT, BADANIE INTERNETU
|
16 WRZEŚNIA 2010 / OPINIE / 14 KOMENTARZY NOWOCZESNE PAŃSTWO NIE POWINNO KORZYSTAĆ Z USŁUG RÓŻDŻKARZY, JASNOWIDZÓW, HOMEOPATÓW I KATECHETÓW |
|||||||||||||||||||||||||||||||||
Żyjąc w świecie nauki i technologii należy wymagać od profesjonalistów,
obojętnie czy jest to lekarz, nauczyciel czy urzędnik,
aby codzienna praca tej osoby była oparta
na naukowej wiedzy i zdobyczach technologii. Niestety, mimo że żyjemy w dobie internetu, lotów w kosmos i tak
zaawansowanych dziedzin nauki jak optoelektronika czy genetyka, nauka i nowe technologie wciąż mają konkurencję opartą na
wierzeniach, domysłach i zabobonach. Europejskie instytucje, finansowane z kieszeni podatnika, masowo korzystają z usług radiestetów, którzy, przy pomocy
różdżek, szukają źródeł wody na publicznych terenach budowy. Policja nagminnie korzysta z usług jasnowidzów, którzy na terenie
komend zamykają oczy i wchodzą w trans, poszukując zaginionych osób, po czym radiowozy wysyłane są we wskazane
miejsce. Świat medycyny toleruje homeopatię, a rządy
dopuszczają do aptek medykamenty, składające się z wody, cukru i magicznych mikrocząstek, pozwalając lekarzom na
przepisywanie ich pacjentom. Publiczne szkoły, obok nauczania matematyki i chemii, uczą dzieci boskiej teorii stworzenia
świata i zamieniania wody w wino. I nie widać, aby ktokolwiek w tym zakresie przywoływał państwo do porządku. Wierzenia i zabobony
na wielu polach wciąż wygrywają z nauką i technologią.
Radiestezja, czyli poszukiwanie rzeczy przy pomocy różdżek i wahadełek Różdżkarze mają w Europie długą tradycję i są często zatrudniani do poszukiwania źródeł wody na terenach budowlanych. Skala zjawiska jest tak duża, że swego czasu niemiecki rząd zlecił przeprowadzenie badań skuteczności poszukiwań wody przy pomocy różdżki. Eksperyment polegał na tym, że pod podłogą pomieszczenia umieszczono rurę z wodą i poproszono kilkudziesięciu różdżkarzy aby wskazali jej źródło. Jak się okazało, znaleziska radiestetów rozłożyły się równomiernie po całej powierzchni pomieszczenia, mimo że rura z wodą była ustawiona w poprzek, od ściany do ściany. Skuteczność poszukiwania źródeł wody przy pomocy różdżki okazała się być równa losowemu wskazywaniu miejsca. Przebieg i wyniki eksperymentu zostały opublikowane w prasie naukowej, w Polsce artykuł zamieścił "Świat nauki". Mimo to, radiesteci nadal są wykorzystywani przez europejskie społeczeństwa, a przed korzystaniem z ich usług nie bronią się państwowe instytucje. Doskonałym przykładem jest polskie "Stowarzyszenie Rzeczoznawców Radiestezji" (link), które podaje na swojej stronie, że "różdżkarstwo to wiedza, jak wykorzystać zdolności paranormalne człowieka do odbioru zjawisk z pozoru niewidocznych". Stowarzyszenie ma swoją siedzibę na terenie... państwowego Instytutu Badawczego Leśnictwa, działającego pod nadzorem Ministra Środowiska. Nie na terenie prywatnej szkoły zjawisk paranormalnych, tylko w państwowej instytucji! Homeopatia, czyli jak leczyć przy pomocy wstrząśniętej wody z cukrem W całej Europie świat medycyny przyzwala na alternatywne metody leczenia, zwane homeopatią. Nie posunięto się do dopuszczenia znachorów i uzdrowicieli, ale homeopatia (przez niektórych nazywana szarlatanerią), za którą stoją wielkie koncerny i cały przemysł produkcyjny, jest obecna w każdej aptece i państwowej placówce zdrowia. Homeopatia to niepotwierdzona żadnymi badaniami klinicznymi teoria, że woda z cukrem ma pamięć i w tej pamięci ukryta jest cudowna siła lecznicza. Naukowiec wyposażony w najlepszą aparaturę pomiarową, biorąc na warsztat kroplę tego leku, zobaczy tylko atomy składające się na cząsteczki wody i cukru. Ale gdzieś tam, między tymi atomami - przekonują nas producenci leków homeopatycznych - istnieją niewidzialne nośniki siły uzdrawiającej. Mojemu dziecku, które jak każde dziecko jest chorobliwe, lekarze wielokrotnie przepisywali homeopatyczne środki przeciwbólowe, krople do oczu czy syropy, z których szybko zrezygnowaliśmy, bo nie dawały żadnych efektów, w przeciwieństwie do normalnych leków. Często przy realizowaniu recepty nie wiadomo nawet, że kupuje się lek homeopatyczny, póki nie zajrzy się do ulotki. James Randi, nazywany przeciwnikiem pseudonauki, w jednym ze swoich wystąpień na temat homeopatii, wbrew ostrzeżeniom producenta zażył przed publicznością całe opakowanie homeopatycznego środka nasennego i mimo to bez problemu kontynuował swoje długie wystąpienie, śmiejąc się ze skuteczności tych lekarstw (obejrzyj: James Randi wyjaśnia zasady homeopatii). Ten sam James Randi jest założycielem fundacji, która ufundowała jeden milion dolarów nagrody dla osoby lub firmy, która przedstawi dowód istnienia bądź skuteczności jakiegokolwiek zjawiska paranormalnego. Do dzisiaj nikt nie zdobył nagrody. Mimo że Rada Naczelnej Izby Lekarskiej uznała wykorzystywanie homeopatii jako zachowanie nieetyczne i błąd w sztuce lekarskiej, środki te są dopuszczone do obiegu na mocy ustawy o prawie farmaceutycznym, a Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że mogą być one przepisywane przez dyplomowanych lekarzy. Jasnowidzowie, czyli potrzymam kawałek ubrania i powiem policji gdzie ma jechać O tym że policjanci wspierają się w swojej pracy usługami jasnowidzów nie powie nam sympatyczny rzecznik prasowy policji, którego często widzimy w telewizji. Takie informacje wyciekają jednak przy okazji doniesień prasowych, gdzie często czytamy nie to, co o losie zaginionego człowieka sądzi policja, lecz co ustalił jasnowidz. Jest rzeczą absurdalną, że policjanci przeszukują miejsca wskazane przez jasnowidzów, mimo to skala zjawiska rośnie. Jak donosi Gazeta Wyborcza (czytaj: Jasnowidz pomaga policji), "średnio co trzy-cztery dni jakiś polski policjant podejmuje współpracę z jasnowidzem", a znana pani jasnowidz z Suwałk mówi, że zwracają się do niej o pomoc policjanci z całej Polski. Sopockie Towarzystwo Naukowe, idąc śladem Jamesa Randiego, chcąc ukrócić korzystanie z usług jasnowidzów przez jednostki policji, zaproponowało przeprowadzenie eksperymentu, zapraszając do niego najpopularniejszego polskiego jasnowidza współpracującego z policją (czytaj: List otwarty Sopockiego Towarzystwa Naukowego). Nawet jeżeli eksperyment dojdzie do skutku i wykaże całkowity brak skuteczności jasnowidzenia, ten rodzaj usług nadal będzie wykorzystywany przez policję, tak samo jak wykorzystywane są usługi radiestetów i homeopatów, mimo że już dawno przeprowadzono badania wskazujące brak dowodów na skuteczność ich oferty. Religia w szkołach, czyli trójka z matematyki i piątka z historii życia Jezusa O nauce religii w szkołach nie będę się rozpisywał, bo wszyscy wiemy jak to wygląda. Wystarczy powiedzieć, że zajęcia z religii są równoprawnym przedmiotem obok matematyki, chemii czy geografii. Ocena z katechezy znajduje się na świadectwach szkolnych, a niedługo będzie można zdawać maturę z religii. Domyślać się należy, że niedługo, obok klas matematyczno-fizycznych, powstaną klasy religijno-teologiczne. Jest na to przyzwolenie, bo jeżeli państwo korzysta z usług różdżkarzy, jasnowidzów i homeopatów, to czemu nie sprawdzać wiedzy z religii na egzaminie państwowym? Należy domagać się od państwa funkcjonowania w oparciu o naukową wiedzę i nowe technologie. Reformę należy zacząć od podstaw. Przede wszystkim trzeba wyposażyć policję w komputery i stworzyć elektroniczną bazę policyjnych dokumentów, tak aby policjant nie musiał wszystkiego pisać ręcznie i miał błyskawiczny dostęp do informacji. Szkoły powinny dostosowywać program nauczania do potrzeb rynku pracy i inwestować w pomoce naukowe, a nie głoszenie słowa bożego. Urzędnicy powinni ściśle trzymać się litery prawa, a zlecenie prac podwykonawcom z umiejętnościami paranormalnymi powinno być zabronione i podlegać kontroli. Radiestetów niech że zastąpią naukowe techniki i urządzenia do szukania wody, bo skoro współczesna nauka jest w stanie znaleźć wodę na Marsie, nie będzie miała problemu z odnalezieniem jej kilka metrów pod ziemią. A losy homeopatii wystarczy powierzyć odpowiedzialnej legislacji. Sławomir Wilk
A czymże jest owa "naukowa wiedza" często, jeśli nie równie bezwartościową zbieraniną poglądów odautorskich, obowiązujących mód, etc.? Wystarczy przypomnieć naukowe: - opinie nt. (nie)szkodliwości telefonów komórkowych - oceny dot. efektu cieplarnianego
Olgierd, w kontekście poruszonych w tekście zagadnień za naukową wiedzę uznaje się to, co jest eksperymentalnie powtarzalne w kontrolowanych warunkach (w przypadku medycyny - podwójna ślepa próba) ;)
Dobry blog o technologiach. Moze lepiej niech takim pozostanie
Problem z "naukowością" jest taki, że o ile istnienie czegoś można często potwierdzić na 100%, to udowodnić nie istnienia czegoś nie da się wcale. Jeśli widziało się 2 białe łabędzie, to na 100% wiadomo, że istnieją białe łabędzie. Ale nawet jeśli się widziało 2 miliony łabędzi, i wszystkie były białe, to i tak nie ma 100% pewności, że nie istnieją łabędzie zielone. Podobnie tu: nie da się - zgodnie z wymogami epistemologii - stwierdzić, że homeopatia czy różdżkarstwo nie działają. Ale z przytoczonych przez Sławomira badań żadne nie potwierdziło, że jednak działają. W tej sytuacji należy uznać, że - na dzień dzisiejszy - prawdopodobieństwo skuteczności różdżkarstwa czy homeopatii jest na tyle niskie, że ośmieszaniem się jest oficjalne korzystanie z nich czy podtrzymywanie ich funkcjonowania. Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek wiarygodne dowody (naukowe!) na korzyść homeopatii czy różdżkarstwa, to czekamy na nie z niecierpliwością. Z religią w szkołach jest trochę inaczej, ale też zgadzam się z autorem. Nie powinno się nauczania religii - z definicji subiektywnej, bo opartej na wierze - zrównywać z nauczaniem wiedzy obiektywnej i potencjalnie falsyfikowalnej. A jeśli już, to może - jak na chemii - dzieci powinny robić doświadczenia i eksperymenty potwierdzające to, czego się ich uczy? Swoją drogą ciekawe, że autor nieco zbacza z obranej drogi tematycznej.
[fragment wymoderowano - wycieczki osobiste pod adresem autora bloga] 1. - Zgodnie z treścią art. 39 ust. 1. ustawy z dnia 2 grudnia 2009 r. o izbach lekarskich Naczelna Rada Lekarska kieruje działalnością Naczelnej Izby Lekarskiej - nie ma czegoś takiego jak Rada NIL. - Ustawa Prawo Farmaceutyczne. - leki homeopatyczne produkowane są przez małe firmy, wielkie koncerny to stoją po stronie produktów "normalnych"... 2. Nie ma homeopatycznych leków przeciwbólowych - homeopatia w przeciwieństwie do allopatii nie eliminuje objawów choroby ( jakim jest m.in. ból ), ale ma zwalczyć przyczynę schorzenia i same schorzenie. Dlatego nikt normalny nie daje pacjentom "homeopatycznych leków przeciwbólowych". Terapia bezsenności ma pomóc pacjentowi zasnąć i wyeliminować tego przyczynę, a nie zwalić z nóg jak lek chemiczny. 3. NIGDY efekt działaniu leku homeopatycznego nie pojawi się od razu, nawet może dojść do zwiększenia objawów choroby - dlatego każdy lekarz homeopata uprzedza o tym pacjenta - niestety duża część społeczeństwa nie rozumie podstawowych informacji. A powyższe jest pierwszą zasadą jeśli chodzi o te leki. 4. Zastosowanie jakiegokolwiek leku nieważne czy jest to lek chemiczny czy homeopatyczny nie daje gwarancji wyleczenia. "Normalne leki" też mogą nie działać vide chorzy umierający na nowotwory. Tutaj: http://sajewski.blox.pl/2009/07/Lek-skuteczny-lek-nieskuteczny.html już kilka lat temu rozprawiam na temat kwestii "pomagania" czy też "efektów" działania jakichkolwiek leków. 5. Oświecę jeszcze autora stwierdzeniem, że każdy lek ma działania uboczne/niepożądane i nawet może szkodzić nie tylko zdrowiu, ale i życiu pacjenta - nie jest to cukierek... Jestem farmaceutą siedzącym w temacie praktycznie i teoretycznie już 15 lat, stosującym tak leki chemiczne jak i homeopatyczne, absolutnie nie twierdzę, że jedna są złe, a drugie dobre - często połączenie obu metod leczenia dopiero przynosi pozytywny efekt... Sam dla swojego dziecka wolę jednak wybierać leczenie homeopatyczne, ponieważ codziennie spotykam właśnie takich postępowych "głupio mądrych" rodziców, którzy wpychają w dzieci całe tablice Mendelejewa ( nieobojętne dla organizmu ) w imię walki z szarlatanerią..., a roczne dzieciaki łykają tabletki na kaszel, które jeszcze 10 lat temu stosowane były TYLKO u dorosłych w zaawansowanym stadium astmy... Z uwagi na powyższe bardzo wiele osób wybiera leczenie homeopatyczne dla siebie i swoich dzieci widząc efekty działania tych leków bez względu czy da się je wyjaśnić lub nie. Z drugiej strony jeśli chodzi o leki chemiczne Polska staje się niestety powoli śmietnikiem, gdzie sprzedaje się to czego nie ma już na innych rynkach..., a ostatni w miarę nowoczesny lek pojawił się pod koniec lat 90. [fragment wymoderowano - wycieczki osobiste pod adresem autora bloga]
Jeśli uraziłem Autora to przepraszam... Był to jedynie, odebrany jako złośliwy, komentarz odnośnie zabierania głosu w kwestiach, które zna się jedynie bardzo, bardzo, bardzo pobieżnie :-)
Homeopatia to szarlataneria. Skuteczność tych leków jest na poziomie skuteczności leczniczej cukierka, co wykazały badania. Dalsze komentarze zachwalające skuteczność homeopatii nie będą tu publikowane, ponieważ jest to blog o technologiach, a nie o zjawiskach paranormalnych. Zmienię zdanie, gdy jakakolwiek firma produkująca homeopatię przedstawi jakikolwiek niezależnie, wielokrotnie potwierdzony dowód na skuteczność swoich teorii. To że oficjalnie nie ma przeciwbólowych środków homeopatycznych zupełnie nie przeszkadza tysiącom pediatrów przepisywać pewien homeopatyczny czopek na: kolkę, zaparcia, ból brzucha i ból zębów u niemowlaków, a sprzedający to farmaceuci ani słowem się nie zająkną że to jedna wielka ściema. Przeżyłem to więc wiem.
Szanowny Autorze, Hmm, tyle że ja nie zachwalałem homeopatii, a jedynie starałem się wyjaśnić nieścisłości, które raczyłeś podać, a wpadłem na nie z uwagi na czytelnictwo tego bloga. Sam rozpocząłeś dyskusję, ale z uwagi na brak argumentów masz prawo ją zakończyć - co jest Twoim przywilejem jako moderatora i autora... Z drugiej strony, NIKT nie zmusza nikogo do przyjmowania jakichkolwiek leków, więc chyba nie warto uprawiać populizmu. Po za tym pytanie ogólne: czy moderacja niewygodnych dyskusji również nie jest ściemą ?
Obaj dyskutanci powołują się na zewnętrzną wiedzę naukową (Sławek: "Skuteczność tych leków jest na poziomie skuteczności leczniczej cukierka, co wykazały badania", Przemek "Jestem farmaceutą siedzącym w temacie praktycznie i teoretycznie już 15 lat"), zatem proponuję, by obaj podali źródła, na których się opierają. Przypomnę, źródło powinno zawierać nazwisko autora, tytuł, wydawnictwo oraz miejsce i datę wydania (źródła internetowe też są uznawalne, o ile podano nazwisko autora i firmuje je jakiś poważny portal). Mając te odniesienia osądzimy który ma rację. Ja osobiście jestem sceptycznie nastawiony do homeopatii. Nie mam źródeł naukowych, więc używam zdrowego rozsądku, a ten mi mówi, że a) boli mnie głowa - łykam ibuprom - przechodzi, b) ktoś ma raka - dostaje chemię - rak zostaje zatrzymany (choć są skutki uboczne), c) ktoś ma zgagę - bierze ranigast - przechodzi mu. Konkluzja jest taka: znam mnóstwo przypadków skuteczności leków chemicznych, nie wyłączając ich skutków ubocznych, ale nie znam ani jednego przypadku skuteczności leków homeopatycznych. Gdyby były tak "mądre" - skuteczne i bezpieczne jednocześnie - to już dawno same obroniłyby swoją reputację. A skoro nie obroniły, skoro nie ma doniesień o ich znaczącej skuteczności, to należy sądzić, że to jednak ściema. Argument, że "NIKT nie zmusza nikogo do przyjmowania jakichkolwiek leków" też nie jest trafiony, bo przeciętny Kowalski nie ma obowiązku znać się na farmaceutyce, więc zażywa to, co mu lekarz zaleci. Kowalski, chcąc zdrowieć, jest ZMUSZONY do przyjmowania tych leków, które przepisze mu lekarz. Zatem lekarz nawet gdy wie, że nikt nie udowodnił skuteczności leków homeopatycznych, to i tak może zgodnie z prawem narażać pacjenta na potężne wydatki bez perspektywy wyleczenia. To jest nieuczciwe. Przed zabraniem głosu proszę najpierw o te źródła z wynikami badań.
No cóż: Opieram się jak piszę wyżej na wiedzy praktycznej zdobywanej w ciągu wielu lat pracy z chorymi, oraz lekami tak chemicznymi jak i homeopatycznymi, oraz wiedzy teoretycznej którą muszę podnosić z roku na rok w cyklach pięcioletnich - niezaliczenie, których może skutkować odebraniem prawa wykonywania zawodu. Więc źródło już wskazałem... Dyskusja nad wyższością czy niższością tej czy innej metody leczenia nie ma sensu, bowiem ile jest osób tyle poglądów i jest to spieranie się o wyższości świąt BN nad Wielkanocą. Ja uważam, że każdy świadomie powinien uczestniczyć w procesie leczenia ( polakom do tego daleko ) i na wstępie zaznaczyć, że nie życzy sobie leków takich czy innych - i niektórzy tak robią ! Zabrałem głos w dyskusji tylko i wyłącznie dlatego, że czytuję tego bloga, a temat poruszył sprawy, którymi zajmuję się zawodowo - niestety bez dochowania należytej staranności. No i jak zawsze apeluję o czytanie ze zrozumieniem - ja podaję ZASADY stosowania kuracji homeopatycznej, a nie dowody na jej działanie, jedynie PRO jest akapit odnośnie stosowania tych leków u dziecka w połączeniu jako dodatek lub nie do leczenia klasycznego. Z mojego punktu widzenia działanie Azeta pozbawione jest rozsądku, bowiem: - głowa boli z jakiegoś powodu, Ibuprom usuwa ból, ale nie usuwa przyczyny i nie jest to środek po którym można zdziałać cuda ( jak w reklamie ). To tak jak używanie dezodorantu zamiast mydła. Ale dzięki temu zdroworozsądkowemu podejściu Polska jest już trzecim miejscu na całym świecie, jeśli chodzi o spożycie leków przeciwbólowych bez recepty - źródło dr Jarosław Woroń z Zakładu Farmakologii Klinicznej Collegium Medicum UJ... - Ranigast jeszcze kilka lat temu stosowany był tylko u chorych na wrzody żołądka ( w większości krajów tak jest ), w tej chwili jest lekiem na zgagę. Oczywiście zmniejsza wydzielanie kwasu solnego, ale przyczyną zgagi jest jego cofanie się do przewodu pokarmowego, a nie nadmiar... W obu przypadkach wyleczono "objawy" choroby, a nie samą chorobę czy jej przyczyny. - "chemia = zatrzymanie raka" - bez komentarza..., w wielu przypadkach są tylko skutki uboczne, a pacjenci nawet po 10 chemiach i radioterapiach i tak nie mają "zatrzymanego" nowotworu. Laikowi ciężko jest zrozumieć, że żaden wydatek nie gwarantuje wyleczenia. Natomiast Twój argument o "potężnych wydatkach" jest nietrafiony, ponieważ większość tj. 80% leków homeopatycznych kosztuje całe 9 pln. No i najważniejsze na koniec. W Polsce każdemu wydaje się, że zna się na leczeniu, a już jak przeczyta "poważne źródła internetowe" ( dla mnie w większości wypadków bezwartościowe ) to posiadł siódmy zmysł. A prawda jest taka, że polski pacjent bez względu na to, czy jest leczony allopatycznie, homeopatycznie, czarami, pląsami etc. to: - nie uczestniczy w procesie leczenie i go nie rozumie, - nie stosuje się do zaleceń lekarza, - nie bierze leków regularnie, - potwierdza diagnozy u 5 lekarzy, nie informując piątego jakie leki przepisało 4 poprzednich, ale i tak najlepszym źródłem wiedzy medycznej jest sąsiadka i internet, - w wielu przypadkach zrozumienie tego, że już zwykły ibuprom, czy ranigast przyjęte regularnie mogą w 100% zmienić lub zablokować działanie innych leków... - zwykłe mleko czy sok grejpfrutowy robią to samo... - widzi spiski jak nie koncernów, to szarlatanów, ew. lekarzy morderców lub aptekarzy krwiopijców, Podsumowując problemem nie jest to czy wybiera się tę lub inną metodę leczenia, jest ona lepsza lub gorsza itd. Problemem jest głupia-mądrość pacjenta, który nie jest w stanie zaufać osobie znającej się na FARMACEUTYCE ( coś takiego nie istnieje ), uważa że sam wie najlepiej, a tak naprawdę swoją wiedzę czerpie z pseudo-naukowych wywodów zwolenników lub przeciwników danej metody leczenia, reklam etc. - najlepszy przykład ibupromu łyk i ból znikł ;-) Na rynku znajdują się setki leków o nieudowodnionej naukowo działanie ( naukowo skuteczność udowadnia się tylko na forach internetowych ), ale skoro pacjenci są zadowoleni z efektów ich stosowania to dopuszcza się je do sprzedaży, w procesach leczenia stosuje się również efekt placebo ( badanie kliniczne wskazują nie tylko na efekt wyleczenia po podaniu placebo, ale odnotowują nawet skutki uboczne !!! ). Najpopularniejszym środkiem BEZ POTWIERDZONEGO NAUKOWO DZIAŁANIA w Polsce, który przynosi dochody o wiele większe niż homeopatia to Rutinoscorbin... Można dyskutować długo, ja apeluję o niepisanie głupot na tematy, o których nie ma się pojęcia i trochę myślenia, ponieważ homeopatia akurat jest najmniejszym problemem jeśli chodzi o leki, które spożywacie aby z tego powodu bić na alarm.
Drogi Przemku, niestety jesteś kolejnym przykładem opisywanego przez ciebie przeciętnego pacjenta - uogólnijmy to do Polaka. Nie podałeś żadnych argumentów na obalenie, którejkolwiek z tez artykułu. Wymądrzasz się popierając swoje poglądy tylko własnym intelektem nie przytaczając argumentów opartych na wiedzy naukowej. Jeżeli negujesz leczenie objawowe to proszę podaj przykład jakiejkolwiek powszechnie znanej choroby, w której leczy się tylko przyczynę, a objawy typu ból czy gorączka pomija się. Czyżbyś Ty używał tylko mydła, a nie używał dezodorantów. Mam jeszcze prośbę, wypowiadając się proszę nie uogólniaj bo z mojego doświadczenia to osoby, które znam: - uczestniczą w procesie leczenie i starają się go zrozumieć, - stosują się do zaleceń lekarza, - biorą i podają dzieciom leki regularnie itd. Odnośnie spisku koncernów farmaceutycznych to po zadymie ze szczepionkami na świńską grypę - bez komentarza. Jeżeli nie potrafisz zrozumieć, że wśród nas żyją ludzie i "świnie" to niestety ktoś powinien otworzyć Ci oczy. Faktem jest, że niektórzy lubią podobnie jak Ty to zrobiłeś uogólniać i jeden zły lekarz, farmaceuta, urzędnik czy pacjent powodują oczernianie całej grupy. Przepraszam, że dopiero na końcu szanowny autorze. Bardzo dobry artykuł, treściwy i poruszający ważne tematy dla naszego społeczeństwa. Pozdrawiam Mariusz
Mam gdzieś, czy homepatia działa czy nie, mam w nosie wielkie koncerny, nie o to tu chodzi. Niestety, za mało ludzi zaczyna dostrzegać negatywne efekty katechezy w szkołach. Ale autor poruszył ważną kwestie - są nowe technologie i są nowoczesne narzędzia tylko brak na nie funduszy, umiejętności wykorzystania jak i pomysłu na ich wykorzystanie. Co z tego, że policja ma komputery i internet. Zginie mi samochód i za ... go nie znajdą. Każdy narzeka i dyskutuje, ale niewielu robi cokolwiek by było lepiej.
Jasnowidze w USA, Kanadzie, Japonii czy Wielkiej Brytanii pomagają w sposób istotny przy rozwiązaniu 3 procent spraw kryminalnych bardzo trudnych do rozwiązania. Stanowczo państwo, policja - zdecydowanie powinno wyznaczyć standardy dla jasnowidzów współpracujących z policją! Państwo nie powinno się ośmieszać rezygnując z usług osób posiadających udokumentowane zdolności paranormalne czyli nietypowe, które są tym samym, co bardzo rzadki talent w malarstwie, muzyce albo geniusz einstainowski w fizyce... Wybitnych szachistów też nie ma dużo i nie sieją ich na polu z kukurydzą. Wrogowie jasnowidzów powinni się leczyć z chorobliwej głupoty!
Drogi autorze,
Jeśli się pisze tego rodzaju artykuły trzeba pomyśleć i porozmawiać z "obiema stronami"! Na świecie jest wiele ludzi którzy faktycznie mają takie predyspozycje do np. jasnowidzenia, ale niestety są też oszuści wykorzystujący innych ludzi. Ale fakt ten NIE POWINIEN SKREŚLAĆ całej grupy osób z takimi zdolnościami!!! Nauka nie jest nieomylna, niektórych rzeczy nigdy nie wyjaśni! Bardzo potępiam takie podejście jak pańskie - osoby która jest w pewnym stopniu ślepa na niesamowite zjawiska które są wokół nas i kpiących z tych którzy są innego zdania! Sama mogę stwierdzić że jestem jasnowidzem, nie wykorzystuję tych zdolności do celów zarobkowych czy do zdobycia popularności, ale wielokrotnie miałam wizję,przeczucia i doświadczałam zjawisk których pan niestety NIGDY nie zobaczy i nie zrozumie. Oczywiście pojawiłoby się tu pytanie z pańskiej strony, że może mi się coś zdawało,itp...ale jakieś 98% tych wizji się sprawdziło całkowicie! A TERAZ MAM PYTANIE DO AUTORA - CZY GDYBY PAN DOŚWIADCZYŁ NP. WIZJI W KTÓREJ WIDZIAŁBY PAN CIERIENIE,BÓL I ŚMIERĆ PRZYJACIELA/KOLEŻANKI Z PRCY/CZŁONKA RODZINY TO NIE PRÓBOWAŁBY PAN POMÓC ZAPOBIEC TEMU WYDARZENIU?? Dodaj komentarz: |