Dwa tygodnie przed zakończeniem prac nad pierwszym numerem "Amiga Minus"
zapytaliśmy użytkowników o ich oczekiwania w stosunku do rynku Amigi i ludzi mających na niego
wpływ. Otrzymaliśmy kilkadziesiąt listów z pomysłami, z których wybraliśmy
te najciekawsze i naprawdę realne. Być może będą one źródłem inspiracji dla
programistów, wydawców i ludzi mających wpływ na rozwój Amigi w naszym kraju.
Jest kilkanaście polskich stron WWW o Amidze, w tym kilka serwisów
informacyjnych. Może ich autorzy spróbowaliby połączyć swoje siły, tworząc
jeden wielki portal? Polskie strony nie są zbyt często uaktualniane, a ich
autorom bardzo szybko nudzi się ich udoskonalanie. To rozwiązanie mogłoby
zmobilizować ich do pracy.
Wiele amigowych czasopism nie ukazuje się od lat. Można zebrać publikowane
w nich materiały i wydać je w formie książki bądź płyty CD. Autorzy artykułów
mogliby mieć udział w sprzedaży tego produktu, podczas gdy obecnie ich
prace nie przynoszą nikomu żadnego dochodu.
Przydałby się edytor tekstu z możliwością korekty wyrazów, wykorzystującą
bazę słów z pecetowego Worda.
Na rynku jest już ponad setka "multimedialnych" encyklopedii
tematycznych. Dobrym pomysłem byłoby opracowanie do nich
amigowych portów. Na przykład "Multimedialna Encyklopedia PWN 1998" ma
w jednym pliku (12 MB) zapisane wszystkie hasła wraz z
objaśnieniami, w dodatku sformatowane prostymi komendami HTML-a.
Dobremu programiście nie sprawiłoby kłopotu napisanie programu
przeszukującego ten zbiór. Odtwarzanie animacji, dźwięków
i wyświetlanie obrazków można odłożyć na później.
Nadszedł już czas na nowy standard graficznej dokumentacji amigowych
programów, łączący funkcjonalność amigaguide z możliwością wstawiania
rysunków, tabelek i formatowania tekstu znanych z HTML.
Można zebrać w jednym miejscu, np. stronie WWW, wszystkie
datatypy, biblioteki, skrypty, sterowniki i użyteczne programy niezbędne do
sprawnej pracy AmigaOS. Obecnie wszystkie te pozycje trzeba wyszukiwać
w kilkunastu katalogach Aminetu i wielu innych miejscach.
Jest dużo starych gier i programów, których prawa autorskie albo wygasły,
albo produkty te nie są już sprzedawane. Chyba warto spróbować dotrzeć do ich
wydawców i uzgodnić warunki udostępnienia jako freeware.
Zamiast narzekać na piractwo, lepiej wymagać od wydawców płyt shareware
umieszczania na ich kompaktach komercyjnych programów. Zasada jest prosta
- autorzy mają udział w zyskach ze sprzedaży płyty bądź uprzednio
wykupywana jest od nich licencja. Dzieje się tak w przypadku co drugiej
płyty z serii "Aminet", jednak użytkownicy nie mają wpływu na dobór tych
programów. Z kolei na kompaktach dołączanych do czasopism w ogóle nie
pojawiają się żadne wykupione programy. A jest przecież tyle dobrego
oprogramowania shareware polskiego pochodzenia.
Czekam na kolejną amigową konferencję, połączoną z małymi targami
sprzętu i oprogramowania, chociażby shareware. Wystarczy kilka stoisk,
na których będzie można przetestować to, co dziś trzeba kupować wysyłkowo
"w ciemno".
Wraz z pojawianiem się nowych wersji komercyjnych programów, stare
wersje zmieniają status na freeware, tak jest w przypadku Directory Opusa.
Proponuję nakłonić do tego samego producentów
amigowych przeglądarek internetowych i autora Miami.
Nie każdego stać na systematyczne przeglądanie zawartości kilkunastu
najciekawszych internetowych serwisów o Amidze, często
aktualizowanych codziennie. Byłoby dobrze, gdyby znalazła się osoba
ściągająca kilka razy w tygodniu całe strony bądź ich główną zawartość,
a następnie wrzucająca je hurtem do archiwum lha i udostepniająca w stałym
miejscu.
Do góry