INTERNET, NOWE TECHNOLOGIE, WEBDEVELOPMENT, BADANIE INTERNETU
|
5 WRZEŚNIA 2011 / TECHNOLOGIE / 0 KOMENTARZY
Gdy rok temu dziennik Financial Times zadebiutował w App Store własną aplikacją dla iPada,
wszystko wskazywało na to, że sklep Apple ma coraz większą moc przyciągania wydawców,
a system dystrybucji prasy w wersji na tablety nabiera rozpędu. Kilka dni temu,
po roku funkcjonowania, aplikacja FT znika z App Store tak szybko jak się
tam pojawiła. Wyjście odbyło się po nieudanych negocjacjach między wydawnictwem i Apple.
Podobno poszło o dane osobowe i prywatność, ale w tle jest również kwestia finansów
- dystrybucja treści wśród użytkowników iPada obłożona jest stałą marżą 30%.
Aplikację zastąpiła zwykła strona internetowa, dostępna z poziomu przeglądarki internetowej.
Wydawca Financial Times, co można sądzić po jego ekspansji
w internecie, zrozumiał, że zamykanie się z dedykowaną aplikacją tylko dla jednego
urządzenia oznacza odcięcie od milionów potencjalnych czytelników, którzy korzystają
z urządzeń alternatywnych. Jest to jasny sygnał dla pozostałych wydawców prasy, że
iPad i App Store nie są podstawowym i jedynym słusznym kanałem dystrybucji treści.
2 WRZEŚNIA 2011 / DEMOSCENA / 0 KOMENTARZY
Rozpoczynająca się dzisiaj impreza Riverwash w Łodzi, największe spotkanie polskiej sceny komputerowej, to dobry moment,
aby przybliżyć i przypomnieć czym jest tzw. demoscena. W czasach telewizji i kina 3D
jesteśmy przyzwyczajeni do animacji generowanych komputerowo. Za każdą z nich stoi sztab ludzi, korzystający ze specjalnego
oprogramowania, a efekt końcowy to wynik wielu prac postprodukcyjnych. Na tym tle tzw. dema, czyli programistyczno-artystyczne
produkcje ludzi z demosceny, wypadają dzisiaj dość blado. Ale nie dlatego, że ich twórcom brakuje talentu. Po prostu takie
są założenia. Każde demo jest programem komputerowym, uruchamianym w momencie jego oglądania, a wszystkie efekty
wizualne to algorytmy, stworzone przez programistę, któremu pomaga
grafik i muzyk. Całość ma za zadanie wywołanie jak najlepszych wrażeń u oglądającego.
W przeciwieństwie do typowych prac
artystycznych, gdzie twórca ograniczony jest tylko swoim talentem, ludzie z demosceny postawili sobie dodatkową poprzeczkę.
Otóż wszystkie prace tworzone są na komputerach o ograniczonych możliwościach technicznych. Do tego celu wykorzystywane są
między innymi stare komputery, posiadające procesory o częstotliwości taktowania rzędu kilku lub kilkunastu MHz.
Warto je porównać ze współczesnymi pecetami, które posiadają procesory taktowane częstotliwością 3GHz czy telefonami,
w których normą staje się 1GHz. Twórcy scenowi mają więc nie lada wyzwanie, aby stworzyć coś na wolno pracującym komputerze,
mimo to efekty ich prac wielokrotnie przerastają oczekiwania widzów. Lista wykorzystywanych platform sprzętowych jest
bardzo długa i rozciąga się od najstarszych komputerów ośmiobitowych (ZX Spectrum), przez Amigę, po współczesne konsole i pecety.
1 WRZEŚNIA 2011 / INTERNET / 0 KOMENTARZY
Lato w branży IT i towarzyszących jej mediach to sezon ogórkowy. Na ogół nie dzieje się nic spektakularnego, firmy dopiero przygotowują się do bitwy o klienta w jesiennym sezonie,
ale niektóre nie próżnują. Uważnemu czytelnikowi nie umknęło uwadze, że dwa letnie miesiące w znacznej części zdominowały doniesienia na temat firmy Apple i jej nowego
produktu. W zasadzie nikt nie wie czym on będzie, bo firma milczy jak grób, ale redaktorzy gazet, portali i blogów napisali o tym dziesiątki artykułów i każdy
zainteresowany już wie, czego można się spodziewać. Apple opanowało do perfekcji sterowanie rynkiem przy pomocy czegoś,
co można nazwać reklamą przeciekową. Cała zabawa polega na umiejętnym podrzucaniu plotek, aby media komputerowe myślały, że odkrywają coś samodzielnie i drążyły temat.
24 SIERPNIA 2011 / OPINIE / 1 KOMENTARZ
Dwa lata temu zwróciłem uwagę na różnicę między ceną zakupu adresu w łódzkiej domenie regionalnej (*.lodz.pl) a domenami pozostałych
miast, na przykład Warszawy, Krakowa czy Poznania. Podczas gdy domeny tych miast kosztowały kilka złotych za pierwszy rok
korzystania i 50 zł za odnowienie, domena łódzka kosztowała w każdym przypadku ponad 100 zł rocznie. Do dziś sytuacja nie uległa zmianie
i osoby lub przedsiębiorstwa, które chcą uruchomić stronę internetową w domenie kojarzącej się z regionem łódzkim po prostu przepłacają.
Adres w domenie lodz.pl jest do kupienia tylko w firmie Lodman w cenie 100 zł netto za każdy rok abonamentowy.
Tymczasem adres w domenie warszawa.pl lub waw.pl u pierwszego lepszego operatora kosztuje 2.89 zł netto za pierwszy rok i 14.99 zł za
odnowienie w kolejnych latach. Łódzka domena regionalna jest więc od 34 razy (w pierwszym roku) do 6 razy (w drugim i każdym kolejnym roku)
droższa od przykładowej domeny warszawskiej. Ale na tym nie koniec. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że domeny kupuje się szybko i
jednym kliknięciem. Ale nie w Lodmanie, gdzie zakup łódzkiej domeny wiąże się z procedurą biurokratyczną.
24 SIERPNIA 2011 / TECHNOLOGIE / 14 KOMENTARZY
Korzystałem z iPhone'a i telefonu z Androidem. Po identycznym okresie spędzonym z każdym z tych urządzeń muszę stwierdzić, że
nie mogę wskazać, który z nich jest lepszy. Obie platformy w sprawdzonych przeze mnie zastosowaniach spisują się równie dobrze,
a różnice sprowadzają się do niuansów. Jeśli spojrzy się obiektywnie na możliwości obu systemów, wszelkie wojny
toczone przez ich użytkowników na różnych forach wydają się być pozbawione sensu. W tym artykule rozprawię się z serią mitów
dotyczących mobilnych platform firmy Apple i Google.
12 SIERPNIA 2011 / PRAWO / 3 KOMENTARZE
Od lat trwa przepychanka między dostawcami dóbr kultury a odbiorcami, którzy akceptują coś, co nazywamy potocznie piractwem.
Wiele mówi się o branży tracącej dochody z powodu istnienia nielegalnych kopii filmów, książek czy gier.
Cała uwaga wydawców i towarzyszących im mediów skupia się na zwykłych ludziach, którzy przy pomocy internetu
i swobodnej wymianie plików grają na nosie dużym firmom. Atak wymierzony w ludzi stał się zbyt jednostronny, proponuję więc
spojrzeć na ręce samych wydawców. Okazuje się, że wiele firm wydawniczych nie szanuje klienta, oferując im produkty
niepełne i niskiej jakości za wysoką cenę. Przy pomocy pewnych sztuczek wydawcy próbują także oszukać klienta
i dotyczy to wszystkich branż wydawniczych.
11 SIERPNIA 2011 / TECHNOLOGIE / 0 KOMENTARZY
Firma Palm próbowała pokonać Apple, Microsoft i Google. W ciągu niecałego roku stworzyła i wprowadziła
na rynek swój nowy mobilny system operacyjny WebOS, mimo że nie udało jej się tego zrobić przez prawie całą
poprzednią dekadę. Lata 1996-2000 były dla Palm Inc okresem pomnażania zysków, ale w latach 2001-2009,
z powodu błędów marketingowych i wiecznych opóźnień w tworzeniu nowej wersji systemu operacyjnego PalmOS,
firma z pozycji pioniera i lidera produkcji urządzeń mobilnych zmieniła się
w nieliczącego się na rynku gracza, który, aby przetrwać, musi produkować smartfony z konkurencyjnym systemem Windows.
WebOS miał przywrócić firmie świetność, niestety, powtórzono błędy z przeszłości i dziś firmy Palm formalnie już
nie ma - w ubiegłym roku została kupiona przez HP. Po marce "Palm" zniknął wszelki ślad, domeny palm.com i palmone.com
przekierowują na stronę nowego właściciela, a z nazw starszych telefonów usunięto przedrostek "Palm" (był Palm Pre, jest Pre).
Nowy właściciel traktuje swój nabytek głównie jako cenne
źródło patentów, których od lat 90. nazbierało się całkiem sporo. Chcąc wycisnąć z zakupu ile się da,
HP postanowiło wejść na rynek tabletów, umieszczając w nich, chyba głównie eksperymentalnie,
dostosowany do większych rozdzielczości system WebOS. Pierwsze urządzenie ujrzało światło dzienne
w ubiegłym miesiącu. I choć WebOS jest dobrze zaprojektowany, niewiele wskazuje, że zostanie dłużej
na rynku jako alternatywa dla iOS czy Androida.
8 SIERPNIA 2011 / INTERNET / 1 KOMENTARZ
Operatorzy komórkowi oferują internet jako pakiet dołączony do usług głosowych lub jako oddzielną usługę sieciową.
Ciężko znaleźć kompromis między tymi rozwiązaniami. Pakiet 1GB jako dodatek do abonamentu telefonicznego służy do
korzystania z internetu z poziomu telefonu i można go udostępnić w laptopie, ale ryzykujemy szybkim przekroczeniem limitu.
Z kolei dostęp do internetu w formie osobnej usługi, na przykład Blueconnect lub iPlus, to duże pakiety transferu,
ale bez możliwości wykonywania połączeń głosowych. Osoba mobilna, która chce mieć w terenie dostęp do internetu
z poziomu telefonu i laptopa musi więc kupować i opłacać dwie oddzielne usługi. Są jednak sposoby, aby tę drugą usługę
otrzymać po bardzo niskich kosztach, a nawet za darmo. Oto dwie metody dostępu do internetu mobilnego w Polsce.
8 SIERPNIA 2011 / TECHNOLOGIE / 6 KOMENTARZY
Nie każdy posiada komputer, ale na pewno posiada go już większość z nas.
Komputery można kupić wszędzie, nawet w dyskontach spożywcznych.
W marketach i sklepach AGD czekają gotowe zestawy, które wystarczy włożyć do koszyka i zanieść do kasy.
Są popularne netbooki kosztujące często poniżej tysiąca złotych. Laptopy powoli zaczynają
wypierać komputery stacjonarne. Zaczynają znikać sklepy komputerowe, które przez lata
składały większość komputerów dostępnych na rynku. Te, które znam, poprzenosiły się
do mniejszych powierzchni sklepowych lub zostały zlikwidowane. Tradycyjny pecet, w stojącej
obok biurka obudowie, stał się passe, bo zajmuje za dużo miejsca i nie wygląda tak ładnie jak laptop.
I nie jest mobilny, mimo że współczesne notebooki są wykorzystywane najczęściej w jednym stałym miejscu.
Mimo to komputer stacjonarny jest nadal najlepszym wyborem, jeśli chodzi o niską cenę i dużą wydajność.
W większości zakupów wybieramy między ceną a jakością i parametry te są względem siebie odwrotnie proporcjonalne.
Mówi się, że najbardziej optymalny wybór to ten, który ma najlepszy stosunek możliwości do ceny.
W przypadku komputerów stacjonarnych - w porównaniu z notebookami - możemy śmiało mówić, że są one
najtańsze i jednocześniej najwydajniejsze. Przedstawię sposób na złożenie taniego i bardzo wydajnego
zestawu komputerowego, który nie zdezaktualizuje się przez wiele lat.
3 SIERPNIA 2011 / OPINIE / 21 KOMENTARZY
Od lat najpopularniejszą internetową akcją charytatywną jest Pajacyk, za którą stoi organizacja dożywiająca dzieci z biednych rodzin.
Udział w akcji polega na klikaniu w bannery Pajacyka, umieszczone na setkach stron w internecie.
Społeczności internetowe systematycznie organizują pomoc pod hasłem "Wyklikajmy jak najwięcej posiłków".
Sami organizatorzy zachęcają do jak największej liczby kliknięć, więc przez lata w świadomości internautów zakodowała się informacja,
że kliknięcie w banner powoduje ufundowanie obiadu osobie potrzebującej. Strony internetowe wspierające akcję
są pełne sloganów typu "Nakarm głodne dziecko jednym kliknięciem myszki" czy "Nakarm głodne dziecko przez iPhone'a".
Można powiedzieć, że polskich internautów ogarneło małe szaleństwo klikania i karmienia głodnych dzieci, które systematycznie
odżywa na łamach różnych serwisów.
Ale czy ktoś zadaje sobie pytanie, czy klikanie w banner daje w efekcie rzeczywiste ufundowanie obiadu?
W jaki sposób wirtualne kliknięcie zamienia się w prawdziwe pieniądze?
Przeanalizowałem raporty finansowe Pajacyka. Wynika z nich bezpośrednio, że im więcej kliknięć, tym mniej nakarmionych dzieci.
Nie jest to zarzut pod adresem fundacji czy internautów. Pokazuje jednak, że klikanie nie ma wpływu na ilość zebranych środków
finansowych, nie ma bowiem możliwości, aby kliknięcie materializowało pieniądze na koncie organizacji.
Internauci, zamiast masowo klikać, powinni raczej wspomóc organizację finansowo.
|